...Ale wtedy zobaczył ciemność. Po upływie godziny Adrien obudził się w szpitalu z mocnym bólem głowy. Przed nim chodził w kółko jego ojciec, rozmawiając z kimś przez telefon.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony chłopak.
- O, przepraszam muszę kończyć. - Pan Agreste odłożył telefon i podszedł do syna - Zemdlałeś i nie mogłeś się długo ocucić.
Nagle nastolatek zauważył dziwny pierścień na ręku, którego wcześniej nie miał.
- A to?
- Co?
- No ten pierścień. Skąd go mam?
- Dziwne... Ja ci go nie dałem... - Po tym wszystkim Gabriel wiedział co to jest. To Miraculum Czarnego Kota. Po czym zwrócił się do syna - Nigdy go nie zdejmuj! Uważaj na niego i strzeż go jak oka w głowie.
- Ale, o co z nim chodzi?
- Dowiesz się w swoim czasie...- powiedział, po czym wyszedł z pokoju.
Zaniepokojony chłopak zawołał ojca, lecz on go nie usłyszał. Adrien wstał z łóżka, rozejrzał się po szpitalnym pokoju i zauważył pudełko z Camembertem. Otworzył go i dostrzegł małego, czarnego kota.
- WOW! Jesteś jakimś dżinem, czy co?
- Ja?! Dżinem?! Chyba masz gorączkę.
- Możliwe... Wiesz, nawet nie wiem, czemu zemdlałem, co ja tutaj robię i...
- Okej, fajnie, ale masz jakiś Camembert przy sobie?
- Nie...?
- ZNAJDŹ GO!!!! I TO JUŻ!!!!
- Dobra dobra, nie gorączkuj się tak. *Myślałem, że to ja jestem chory, aha -,-*
Adrien poszedł w poszukiwaniu Camemberta, lecz bezowocnie
- I co masz już mój Camembert? - spytało zniecierpliwione stworzonko.
- Nie, bo nigdzie w szpitalu go nie było!- odparł zmęczony chłopak.
- To nie łaska iść do sklepu?
- To nie łaska zjeść coś innego?
- JA CHCĘ CAMEMBERT!
- Stary, a ja chcę żebyś się przymknął, obaj jesteśmy niezadowoleni.
- Okej, wiem, że mam ponad 5000 lat, ale stary nie jestem!
- Aha -,- Dobra, a co innego oprócz Camemberta lubisz?
- Ja? Lubię tylko Camembert!
- Dobra, niech ci będzie - Powiedział nastolatek, następnie wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił do Kwami i podał mu Camembert.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- No co, chciałeś Camembert więc go masz.
- Ale ja nie lubię Camemberta z czosnkiem!
- Innego w sklepie nie było!
- To masz problem!
- Ja mam problem?
- Tak, ty!
Nagle do sali wszedł Pan Agreste, mówiąc:
- Synu możemy już iść do domu.
- To świetnie!- krzyknął uradowany chłopak.
Po upływie pół godziny znaleźli się w domu. Była godzina 18, ale dla chłopaka nie było to przeszkodą, aby pójść spać.
Pan Agreste, również zmęczony, poszedł do swojego biura, aby ustalić jutrzejszy plan dnia, gdy nagle zauważył karteczkę z napisem:
,,Przyjdź do mnie jutro ze wszystkimi najcenniejszymi rzeczami jakie masz, jeśli nie - pożegnaj się z synem, bo nigdy go nie zobaczysz
Władca Ciem"
Pierwsza myśl projektanta - Kto to Władca Ciem? Poszperał trochę w księdze i znalazł. To łotr, który ma za zadanie zdobyć Miraculum Biedronki i Czarnego Kota...
W tym momencie go oświeciło - to ja jestem Władcą Ciem! Grożę sobie samemu? A może jest drugi? Gdzie go szukać? Hmm... A może to Mistrz Fu? Powinienem pójść i się spytać! Co ja gadam, nie mogę. A co jeśli wie, że to ja mu ukradłem Miracula? Co robić...
(Fandom: Wierzymy w Ciebie, Gabi!
Gabriel: Ale w siebie nie wierzę!)
Ciąg Dalszy Nastąpi...